Geoblog.pl    talia    Podróże    Brazylia - Ameryka Południowa po raz pierwszy    Brazylio, witaj!
Zwiń mapę
2013
09
mar

Brazylio, witaj!

 
Brazylia
Brazylia, Rio de Janeiro
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10687 km
 
I tym sposobem po godz. 7 rano wielkim Airbusem wylądowałam na lotnisku Galeao. Jakże miła zapowiedź szefowej pokładu:"Na zewnątrz jest 29 stopni...". Przejście przez kontrole paszportową, podstęplowanie karty wjazdu, która trzeba okazać przy wyjeździe i akcja przebieralnia w łazience lotniskowej. No bo ciepłe ciuchy trzeba zdjęć, wdziać sandałki na nóżki :) Przebierają się też inne pasażerki, w tym Brazylijki. I tu zaskok: panie podczas lotu ubrane w wygodne dresiki teraz wyłaniają się z toaley jako wystrzałowe piękności: króciutkie dżinsowe spódniczki, bluzeczki na ramiączkach z dużym dekoltem, makijaż.... Wychodzę z terminala.

Pierwsze zaciągnięcie się brazylijskiem powietrzem: jakie gorące... jakie mokre... Należy skierować sie na prawo, gdzie jest przystanek autobusowy lini 2018, która jedzie przez centrum do południowych dzielnic Ipenama i Copacabana. Bilet kosztuje 12 reali. Ponieważ jest sobota i mniejszy ruch, docieram tam w niecałą godzinę.

Pierwsze wrażenia... no mieszane. Bo najpierw przejazd przez dzielnice biedy, potem przez port i dworzec - wszystko niezbyt fajnie i bezpiecznie wygląda. Potem drugie lotnisko i jesteśmy w centrum. A gdy droga zaczyna biec wzdłuż brzegu oceanu, wysiadam, bo to Copacabana. Mój hostel: Lisetonga jest przy Copacabanie, w Leme. Jakieś 800 metrów na piechotę. W tym 5 minut pod ostrą górę. Ale coś za coś: łózko w dormie kosztuje tu 35 reali, podczas gdy przy samej Copie dwa razy więcej.

Do hostelu docieram mokra jak szczur. Pokoje są gotowe od godz. 14, ale mogę zostawić bagaż, wziąć pryszcin (ulga!), dostaję kawę. Kawę brazylijską, czyli tak mocną, że od razu stawia na nogi, nawet po całej nocy w samolocie.

Następnie tradycyjnie - poszukiwanie kantoru, by wymienić kasę. Znajduje kilka na pobliskiej Princessa Isabel Avenida, wszystkie oferują ten sam kurs: 1,95 reala za dolara. To nic, że przed wyjazdem sprawdzałam w necie, że kurs pownien być 2,03 reala. Wymieniam. Myszkuje też po najbliższej okolicy, wokół Copacabany - sklepy, mnóstwo ludzi, fajna promenada, soki ze świeżych owoców - zaczynam od pomarańczowego, codziennie będzie inny. Woda w oceanie nie super ciepła, ale zdecydownaie cieplejsza od naszego Bałtyku. Tak sobie chodzę, po 16 wracam do hostelu. Dostaje swoje łóżeczko, rozpakowuję się. Zaglądam do darmowego neta, gadam z innymi. I obowiązkowa caiprinha - narodowy drink Brazylii: ichniejsza wódka z trzciny cukrowej z limonką i lodem. Mega orzeźwienie!

Hostel Lisetonga z czystym sumieniem mogę polecić: tani, bezpieczny, nie są nachalni: nawet nie wiem, jakie wycieczki oferują, obsługa w większości angielskojęzyczna. Śniadanie w cenie. No i fajna, lajtowa atmosfera. Wieczorem okazuje sie, że ubierając bluzeczke na ramiączkach niedokładnie posmarowałam plecy kremem z filtrem. No i jestem raczek już pierwszego dnia.

Wydatki:
35 reali - łóżko w dormie
12 reali - bus z lotniska
16 reali - jedzenie
5 reali - caiprinha
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
talia
Asia
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 32 wpisy32 27 komentarzy27 414 zdjęć414 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
05.02.2012 - 22.02.2012