Wodospady ze strony brazylijskiej

Dzisiaj to, co tygryski lubią najbardziej: wodospady! Do parku narodowego, na terenie którego się znajdują jadę wraz z poznaną wczoraj przy szukaniu drogi do hostelu Jennifer autobusem miejskim, tym samym, co na lotnisko, tylko kawałek dalej. Na miejscu płacimy wstep, wsadzają nad do piętrowego autobusu, którym asfaltową dogoą jedzie się kilka kilometrów, aż do ścieżki, gdzie jest szlak do zwiedzania wodospadów. Mają to wszystko bardzo dobrze zorganizowane.

Co tu dużo pisać: ogrom wodospadów, siła spadającej wody robią niesamowite wrażenie. Powalają na kolana. Zobaczcie sami. Nagrałam nawet kilka filmików.

Po wodospadach idę do Parku Ptaków, tu płaci się osobno za wejście, ale o takich papugach i tukanach marzyłam od dawna. Są wyciągnięcie ręki! Tu mija dobra kolejna godzina. Na końcu parku jest sklep z fajnymi pamiątkami. Do hostelu wracam już po godz. 17. Idę jeszcze na zakupy do marketu Muffato, by sobie obiadek przyrządzić. Z ważniejszych wydarzeń: wieczorem rozpetała się mocna ulewa, poślizgnęłam sie na mokrej posadzce w hostelu idąc w klapach i wyłożyłam się jak długa. Zdarłam skórę z palców u stóp, więc od tej pory chodzę lekko kulejąc.

Co do pogody podczas mojego pobytu: zarówno w Rio, jak i w Foz wieczorami i w nocy zawsze pada. Rano o deszczu tylko świadczą schnące kałuże na ulicach. Pierwszego dnia w Foz niebo było zachmurzone, drugiego dnia była już "lampa".

Jutro wodospady po stronie argentyńskiej. Rzeka Parana rozlewa się na szerokości 2 kilometrów, stąd taki ogrom tych wodospadów. 20 proc. z terenu rozlewiska należy do Brazylii, 80 proc. do Argentyny. A obok jest jeszcze Paragwaj, tu łączą się trzy państwa.

Wydatki:
37 reali - łóżko w dormie
47 reali - wstęp wodospady
27 reali - wstęp park ptaków
5 reali - autobus w dwie strony
13 reali - jedzenie
29 reali - pamiątki w sklepie w parku ptaków

Zdjęcia (46)

Komentarze (1)