Przede mną tydzień w Brazyli :) Z taką miłą myślą się obudziłam. Ze zmianą czasu też jest fajnie: różnica między Polską a Brazylią to 4 godziny, co sprawia, że byczysz się w łóżku do godz. 11 po naszemu, a tam jest dopiero 7 rano :) Po wstawiu śniadanko. Pyszne ciasta podają w Lisetondze. Dio tego mooocna kawusia i mnóstwo świeżych owoców. Na bułeczkę z serem czy plasterkiem kiełbasy nie starczyło mi już miejsca. Ponieważ jest ładna pogoda, decyduję się na wjad koleją na Głowę Cukru - najwyższą górę w Rio.
Ale zanim to nastąpi - dziś jest niedziela - idę do kościoła. Jeszcze przed wyjazdem wpisałam w wyszukiwarce hasło "kościól polski w Rio" i oczywiście pokazał się takowy. W dzielnicy Flamengo, niedaleko stacji metra. W necie jest nawet info, że msza w w niedziele jest o godz. 10, więc tam udaję się, testując jednocześnie Rio-owe metro. Osób na mszy kilknaście, głównie starszych pań, mszę odprawia ksiądz po polsku.
Po mszy piechotą do wjazdu kolejki - trochę przy pomocy mapy, trochę przy wskazówkach innych turystów trafiam na miejsce. Kolejka do wagonika długa, tego sie obawiałam, w końcu to niedziela, ale z uwagi na super widoczność decyduję się na wjazd, bo podobno pogoda w Rio bywa kapryśna. Staję grzecznie w kolejce. Najpierw pierwszy ocinek, potem wysiadka, kolejka i drugi odcinek na szczyt.
Wow! Teraz dopiero widać piękne położenie miasta: ocean, zatoka, wzgórza, domy i wieżowce. Super! Strzelam fotki, obchodze teren, bo trochę jest tu do chodzenia, mnóstwo zieleni, jakieś sklepy z pamiątkami. Bardzo miłe miejsce, mimo tłumu ludzi. Zjeżdżam na dół i przede mną kolejne zadanie: znaleźć przystanek i właściwy autobus, który zawiezie mnie na Copacabanę. Numer autobusu zanotowałam w hostelu - tam na tablicy jest cały wykaz: czym dojechać w najbardziej popularne miejsca.
Czekam wraz z innymi tubylcami i turystami, autobus nadjeźdża w końcu. Wsiada się przednimi drzwiami, obok kierowcy jest kasjer, któremu się płaci, a ten uruchamia bramkę, przez którą należy się przecisnąć dalej i zająć miejsce. Autobus tak pędzi, że trzeba mocno trzymac się oparcia :) Ale bezpiecznie dojeżdżam na miejsce. Prysznic, caiprinha i spanko. W Lisetonga Hostel między 19 a 20 jest happy hour - dają dwie caiprinhy/piwo w cenie jednego :)
Wydatki:
35 reali - łóżko w dormie
53 reale - wstęp na Pao Acucar
3,5 reala - metro
2,75 reala - autobus
16 reali - jedzenie